poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział IX

No to mamy 9. rozdział c:  myśle żeby w kolejnych rozdziałach troche posłodzić xD a teraz będzie troche słodzika x.x mam nadzieje ,że nie przesadam :) dobra czytać komentować nabijać wyświetlenia itp. itesre
***
*Dalej perspektywa Ash'a c: *
Nabazgroliłem szybko kartkę o miejcu pobytu Cat wsiadłem do samochodu i pojechałem. Nie myślałem, że niektóre ulice LA są tak zaśnieżone. Wszędzie było cholernie ślisko. Zajeżdzając pod górkę zobaczyłem samochód dziewczyny. Tylko jej nie było w pobliżu. Wyskoczyłem żeby zajrzeć do środka i zobaczyłem ją. Wyglądała jak lalka. Zimna porcelanowa lalka. Była przemarznięta, ale oddychała. Przytuliłem ją do siebie i delikatnie pocałowałem zmarznięte policzki. Mam nadzieje, że tego nie zapamięta. Była tylko w bluzeczce z krótkim rękawkiem i cieńkich rurkach. Sprawdziłem czy jej samochód jest zablokowany i zaniosłem ją do samochodu. Najpierw szpital poten sms-es do kogokolwiek. Ogrzewanie włączone na max'a a jej nawet nie pojawiły się rumieńce. Damnn... Delikatnie wziąłem ją na barana i zaniosłem na izbę przyjęć. Tamta baba powiedziała, że nie może jej przyjąć.
- Jak to do cholery jasnaj pani nie może?!? Jeśli zaraz czegoś nie zrobicie wezwe policjie- jaj twarz zrobiła się purpurowa- macie trudniejsze przypadki? Katar z nosa? Czy może stan podgorączkowy? - zrobiłem taką awanture, że ta suka wezwała lekarza który zają się moją małą. Nie wiem, czemu ale to do biej pasuje. Zadzwoniłem do Andy'ego.
-Chłopie, wiesz która jest godzina?- usłyszałem zaspany głos
- Nie, ale Cat jest w szpitalu. Znalazłem ją.
- Zaraz będziemy- i się rozłączył. Siedziałem na plastikowym krzesełu i czekałem na jakieś wieści. Na korytarzu jednak zamiast lekarza zobaczyłem ledwo ubranych chłopaków. Jinxx miał jeszcze spodnie od piżamy i naciągniętą jakąś koszulkę. Jake wyglądał najbardziej przyzwoicie. Poza tym, że ubrał różowe dresy i do tego szarą bluze. Andy miał na sobie rurki ale był bez koszulki. Trzymał ją w rękach i bezradnie starał się ogarnąć jak ją założyć. Nat była w samym, dosłownie samym szlafroku, i była wtulona w CC'ego. Ciekawe co tym razem mnie ominęło. CC był bardzo nieogarnięty. Miał na sobie piżame z Hello Kitty. Kategorycznie miał nie grzebać w moich ubraniach.
- CC, jak Cat stąd wyjdzie, nieżyjesz.
Perkusista zachichotał nerwowo. Chłopacy wyglądali jak banda clown'ów która właśnie uciekła z cyrku. Włosy w nieładzie, troche niedomyty makijaż i głupkowate miny.
- Przepraszam panie...emmmm.. panów. Mógłbym przejść?- lekarz opiekujący się Cat przeciskał się między członkami zespołu.
-I co z nią? - naskoczyłem na mężczyzne.
- Dostała kilka tabletek, i można ją zabrać do domu. Tylko potrzebuje teraz spokoju i ciepła.
- Oj ciepło to ja jej zapewnie- mruknąłem z uśmieszkiem- a odzyskała przytomność?
- Tak. Może już ją Pan zabrać.
- To chłopaki jedziemy z powrotem do domu- zakomunikowałem.
- To po co my wstawaliśmy- burknął obrażony na cały świat CC
- Ty nawet nie spałeś- Andy wtrącił się do rozmowy
- Andy, japa! Sam nie jesteś lepszy- starał się ogarnąć chłopaków Jeremy
- Ty z Sammi też raczej nie spaliście. Chyba, że te posapywania to tylko koszmary.
Wtedy na korytarzu pojawiła się Cat. Dalej była strasznie blada, ale odzyskała siły. Podszedłem do niej i przytuliłem delikatnie.
* Perspektywa Cat*
Ashley mnie tulił. Z za jego pleców słyszałam wykrzykiwane obelgi.
-  O co oni się kłócą? - zapytałam odsuwając się od chłopaka, ale dalej się na nim opierając.
- O to kto z kim, kiedy, jak głośno spał - usłyszałam smuteg w jego głosie- ja.. Przpraszam. Nie powinienem tak odrazu wyskakiwać z czymś takim. To wszystko moja wina.
- Ej! Było minęło dobrze? - cmoknęłam go w w policzek na pocieszenie- a teraz możemy do domu?
- Jasne maleńka. Chłopaki! Ruszać te swoje obolałe pały i jedziemy do domu.
Wszyscy w szpitalu byli zniesmaczeni tekstem basisty. Wzruszyłam ramionami i poszliśmy do samochodów. Szpital był blisko domu chłopaków Ashley odprowadził mnie do pokoju. Zdiełam z siebie ubrania i położyłam się na pościel. Minęło tak kilka godzin a ja mimo zmęczenia nie mogłam spać. Miałam na sobie ciepłą kołdrę, a kaloryfery w pokoju były odkręcone na full. Delikatnie wstałam i otworzyłam drzwi od swojego pokoju. Podłoga była lodowata. Stąpałam jak zajciszej się dało. Zamknęłam swoją sypialnię i otworzyłam drzwi obok. Sypialnia basisty. Leżał daleko od ściany. Miał kołdrę z kotkami. Zamknęłam drzwi będąc już w pokoju. Przez zasłonki wpadała łuna księżycowa. Wszędzie walały się kowbojki, jakieś spodnie i kapelusze. Potykałam się kilka razy. Podeszłam powoli do jego łóżka. Spał bardzo spokojnie. Wsunęłam się za niego i przyluliłam do jego nagich pleców. Był ciepły. Obięłam go w pasie i zasnęłam.
***
Obudziłam się w ciepłym, łóżku. Sama. Śniło mi się, że przyszłam do basisty czy co? Nie mógł to być sen bo czułam jego zapach i na pewno nie byłam w swoim łóżku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Ash'a stojącego przy oknie. Był strasznie zamyślony.
- Ashleeeeey!- z korytarza usłyszałam donośny krzyk a potem CC wparował do pokoju- Cat zniknęła!
- Zamknij jape debilu. Jest tu.
- Ooo... Hej Cat! - przywitał się ze mną chłopak- Natasza pytała gdzie jesteś. Zawołać ją?
- Nie. Zaraz się ogarnę i do niej.. Znaczy ona jest w swoim pokoju?- chciałam się troche zoriętować w sytuacji.
- Noo....tenn...
- Spała z CC'm- uzupełnił Ash uśmiechając się łobuzersko
- Nie Z tylko OBOK mnie - naburmuszył się chłopak.
- Dobra. Rozumiem. Nat jest u ciebie CC ?
- Tak. To ja już pójdę.
- Ja... Przepraszam, że...tu spałam- zarumieniłam się.
- Nie tłumacz się. Ja też nie mogłem zasnąć- uśmiechnął się- A teraz kara. Łaskotki!!!
Ashley mnie łaskotał a ja wiłam się pod nim. Płakałam ze śmiechu. Chłopakowi nie przeszkadzały moje blizny pod jego palcami. Kiedy tylko wyczuł jakąś więkrzą łaskotał mnie jeszcze mocniej. W końcu się na mnie położyłył. Troche się wystraszyłam. Chyba poczuł, że się spiełam, delikatnie odsunął moje włosy z twarzy.
- Jak dla mnie, możesz tu spać każdej nocy - muskał ustami mój kark.
- A możemy iść na jakieś śniadanie? - w tym momęcie mój brzuch wydał głośny dźwięk aprobaty. Zarumieniłam się.
- To idziemy! Dzisiaj gotuje Jinxx, więc raczej nie będzie nic niezdrowego ani przypalonego.
- A co? Z was nikt inny nie gotuje?
- No znaczy ja zazwyczaj nic nie smaże ani nie gotuje. Czyli w wtorki tutaj są sałatki. Andy gotuje w piątek i wtedy spodziewaj się jakichś omletów o smaku papieru. Jake zazwyczaj coś przypali w środę, ale jest to jadalne. Dzisiaj jest czwartek czyli gotuje Jinxx a on jest najlepszym kucharzem. CC gotuje coś tłustego i niezdrowego w poniedziałki a w weekend jemy na mieście albo zamawiamy chińszczyznę.
- I tak nic w siebie nie wcisnę.
- Ale głodna jesteś?
- Tak niby jestem, ale jak dojdzie to przełknięcia czegoś to zwymiotuje
- Oj, przesadzasz - chwycił mnie w pasie i wyniósł z pokoju.
- Miałam iść do Nat.
- Jest już na śniadaniu. CC wyciągną wszystkich troche wcześniej tą swoją histerią.
- Dobra. A mogłabym się ubrać? W cokolwiek?
- Może być moja?
- A mam jakiś wybór?
- Zawsze możesz iść zupełnie nago- delikatnie dotkną zapięcia mojego stanika- zostać w bieliźnie, albo ubrać moją koszulę.
-Wybieram to ostatnie.
-Czyli bez bielizny?-rozpiął mi stanik
-IDIOTO!!! To była pierwsza obcja, ja chciałam koszuuule-zawyłam
-Nie krzycz mi do ucha-sprawnym ruchem zapiął zapięcie i zdiął koszulę. Naciągnęłam ją stojąc już na ziemi.
-A teraz wsskakuj na barana i wpatatajamy do kuchni jak jednorożce
-Ani mi się śni!-byłam na niego zła za rozpięcie mi stanika.
-Naburmuszona księżniczka
-Zboczony jednorożec
I z takim akcentem weszliśmy do kuchni. Natasza siedziała na kolanach perkusisty i wkładała mu do ust kawałek naleśnika. Jinxx kłócił się z Andym kto robi najlepsze naleśniki. Jake jadł i co chwila zerkał na ekran iPhona. Zostało tylko jedno miejsce. Dobra nie zostało. Usiadł na mnim Ash.
-Księżniczko? Możebyś tak zasiadła na moich skromych kolankach?
-Drogi jednorożcu, niestety muszę odmówić gdzyż nie chcę zostać ponownie łaskotana
-Ależ moja Pani, to był tylko jednorazowy wybryk.
-Mam nadzieję zboczony jednorożcu-i po tak kreatywnej wymianie zdań klapnęłam mu no kolana. Wszyscy patrzyli na nas jak na idiotów lub osoby psychicznie upośledzone. CC zastygł z ręką wyciągniętą do ust mojej najlepszej przyjaciółki. Zaczęłam się chichrać razem z basistą.
-Niech ktoś zrobi zdęcie-wydusił chłopak.
Wtedy wszyscy wrócili do przerwanej czynności.
-To co? Nakarmić?-zapytałam
-Najperw ja nakarmię Ciebie-wcisnął mi kawałek naleśnika do ust. Pogryzłam go i połknęłam. Na razie było dobrze. Nie chciałam wymiotować, więc otworzyłam usta domagając się kolejnego kawałka, który natychmiast dostałam. I tak zjadłam dwa naleśniki. Ashley zaczynał kroić kolejnego a ja poczułam, żółć w gardle. Wstałam i pobiegłam do łazienki. Ashley pobiegł za mną przewracając krzesło. Wbiegłam po schodach i wpadłam do swojego pokoju trzymając się za usta. Padłam na kolana i zaczęłam wymiotować.
***
I tu jest limit x.x komentucie a ja wstawiam dalszą część x.x

5 komentarzy:

  1. tak szłodko *-* dawaj następny :D!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham ten rozdział.. jest w nim wszystko miłość smutek XD pisz nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. haha zboczony jednorożec :3

    OdpowiedzUsuń
  5. "zboczony jednorożcu" jebłam, leże i nie wstaję xd

    OdpowiedzUsuń

Pisaaaaaać !!!! Inaczej nic nie bede pisać.... będzie foch z przytupem xD