No i jest kolejny xd powiem, tylko, że następny pojawi się w niedziele/poniedziałek. Zalezy czy bedzie internet czy nie xd
***
Poszliśmy do samochodu. Chłopacy mieli już być w centrum handlowym. My jak zwykle ostatni. No bo przeciesz pan idealny(czyt. Ashley Purdy) musiał zapomnieć kluczyków. Kiedy dojechaliśmy na podziemny parking znaleźliśmy jakieś miejsce do parkowania i po dziesięcu minutach szukaliśmy chłopaków.
-Choć do jakiegoś skelpu z żelkami- mruknęłam troche zmęczona tym całym gwarem i wszystkimi osobami które się wszędzie kręciły.
- Po co? Chcesz lizaka? - Ash uśmiechnął sie łobuzersko
- Zboczuch!
- Ja tylko proponuje zwykłego lizaka! To ty masz skojażenia.
Ratucie mnie. On jest w stu procentach nienormalny. Jednak mnie posłuchał bo kierowaliśmy się w stronę sklepu ze słodyczami. Raczej nikt by nie zgadł że CC ma więcej niż dziesięć lat. Skakał pomiędzy szufladkami z różnego rodzaju żelkami.
- Andyyy..! Moge jeszcze te? I te! Czekaj tam są jeszcze fajniejsze! Jake? Chcesz jednego? Jak chcesz to kupimy jeszcze kilka tych!
- Coma! Ogarnij sie! - Andy chyba nie miał dobrego humoru- Prosze pani? Weźmiemy wszystkie rodzaje tak po troch bo ten stary pajac z tąd nie wyjdzie.
Natasza siedziała na ławeczce i powstrzymywała śmiech.
- Tak jest zawsze? - zapytałam przyjaciółkę.
- To sie nazywa niedobór cukru. Wiesz, ile on je?
- Nie mam bladego pojęcia
-Tyle co ja ty i reszta zespołu. Oczywiście słodyczy.
-To sie nazywa zajekurna szybki metabolizm
-Cat, nie przeklinaj- upomniał mnie basista.
-Pyfff...
-Gołąbki! Ja, Andy, CC, Nat i Jake musimy raczej zrobić zakupy spożywcze. Chcecie coś? - przerwał Jinxx.
- Zrobimy później, idziemy coś zjeść- odpowiedziałam i rozeszliśmy się w przeciwne strony. Ashley delikatnie obejmował mnie w tali. Troche przytyłam i jakoś mi to nie przeszkadzało. Chłopacy byli szczęśliwi bo przecież jem! Szliśmy tak dopóki nie zauważyłam grupki osób ubranych na czarno. U jednej z nich zauważyłam naszywkę BVBARMY, u kilku innych koszulki i inne gadżety. Zlot Armi. Byłam przerażona. Jeśli nas zobaczą?
-Ash - szepnęłam i wskazałam palcem na tę grupkę ludzi
- Mała, będzie oki. Po prostu sobie teraz przejdziemy a oni nawet nas nie...- Jego wypowiedź przerwał pisk jednej z dziewczyn.
- Ashley Purdy! - wszystcy zaczęli biec w naszą stronę. Deviant przesuną mnie za siebie i przycisnął do swoich pleców. Dziewczyny i kilku chłopaków podeszło do nas.
- Moge autograf?
- Moge cie przytlić?
- Co tu robisz?
- Kiedy macie kolejną trasę?
- Kiedy nowa płyta?
Pytania były zadawane tak szybko, że Ash nie wiedział już co na nie odpowiedać. Na przemian robiło mi się gorąco i zimno. Grupa odsunelła mnie od ukochanego. Ten patrzał na mnie i nie puszczał mojej ręki. Byłam tak przerażona tym napierającym na mnie tłumemem, mimo że było to tylko kilka osób, że ledwo powstrzymywałam łzy.
- Weź go puść każdy chce go potrzymać za rękę - poczułam ostre szarpnięcie i upadłam na podłogę. Strasznie bolała mnie ręka.
- Cat! Ludzie zostawcie nas- basista przepchnął się do mnie i kucnął- jest ok misu?
- Nie.
Ash wziął mnie na ręce a ja przytuliłam go jak koala. Wtuliłam się w jego szyje i kilka łez poleciało mi po policzku.
- Idziemy coś zjeść. Reszte bandy macie w spożywczym- odgonił ludzi i w końcu byliśmy w miare sami. Ashley głaslał mnie po plecach i uspokajał.
- Następnym razem ide sam.
- Nie, nie. Już jest ok.
Makijaż troche mi się rozmazał, ale co tam. Raczej jak panda nie wyglądam. Chyba.
- Ciekawe co teraz zrobi Army. Ej musze wstawić posta na strone.
- Co? Co? Jaką strone?
- No na facebook'u. Jestem adminką na stronie BVB Army.
- Oooo... Dowiem się czym jest Andley?
- Ja nigdy tego nie pisałam!
- Nieeee...? - wystawiłam mu język i mój kochany brzuch, jak zawsze w odpowiednim momencie zaintonował pieśń głodową.
- Ktoś tu jest głodny? A ja myślałem, że nigdy tego nie usłyszę.- Ash westchnął.
- Pyfff...
- Nie pyfaj na mnie, bo to sie może źle skończyć- wyszeptał mi do ucha i delikatnie przygryzł jego płatek.
- Jak chcesz mieć mój żołądek na sumieniu to prosze bardzo-mruknełam
- Dobra KFC czy Mac?
-Eee.. Wole KFC.
- To dobrze. Bo do Mac'a bym cie nie zabrał- postawił mnie na ziemi i szliśmy za rękę. Wtedy poczułam niepewne szarpanie za rękaw. Za mną stała może czternastoletnia dziewkczyna, w czarnej koszulce, rurkach i długich glanach. Na jej ramieniu wisiała brązowa torba z przypiętymi misiami. Była śliczna. Włosy w lekkim nieładzie, ale co poradzić, w końcu jest dopiero południe. Strasznie blada twarz kontrastowała z delikatnym czarnym miakijażem i pięknym błękitem oczu.
- Moge prosić Panią o autograf? -
zapytała troche cicho podsuwając mi zwykły czarny zeszyt.
- Nie mnie powinnaś o niego prosić- dziewczyna zdawała się być tak bardzo podobna do mnie. Samotna. Z wielkimi marzeniami o które walczy i nie daje rady. Żyjąca w świecie pomiędzy dwoma słuchwakami.
- Pani pierwsza, proszę- ostatnie powiedziała już lekko błagalnym tonem
- Tylko bez tej Pani dobrze? Jak ci na imie?
- Słucham?
- No pytam jak masz na imię- Ashley stał troche zdziwiony i patrzył na nią. Dokładniej na jej...ręce? Palce. Napisane jakimś czarnym długopisem "Fidelity". Jego tatuaż.
- A to E nie powinno być w drugą stronę? - zapytał dziewczyny, która momentalnie zaczęła się plątać i natychmiast zakryła palce.
- Nie ma sie czego wstydzić. Ja kiedyś robiłam sobie "OUTLAW" na brzuchu. Gdzieś mam nawet zdjęcia- zachichotałam, tego Ash nie wiedział.
- Mam na imie Charlie. Znaczy Charlotte-zgrabne ominięcie tematu napisu na palcach. Ciekawi mnie ta dziewczynka.
- Dawaj ten zeszyt napisze ci coś- zabrałam i napisałam króciutką notkę;
"Charlie. Jesteś inna. I to widać. Bardzo podobna do mnie. Troche samotna, z osobami które cie nie rozumieją, zakochana, mająca swoje marzenia, pasje, zajęcia. Chcesz być perfekcyjna. We wszytskim co robisz. Mimo wszytsko nie zmieniaj się. Próbuj wszytskiego. Zadzwoń do mnie kiedyś" Dopisałam szybko swój numer i podałam zeszycik Ash'owi.
- Wiesz. Nie wiem co ci napisać- ten to naprawde potrafi coś palnąć w złym momęcie. W oczach dziewczyny zaczeły zbierać się łzy.
- Panda- powiedziałam do niego złoślowie, chciałam dziewczyne troche rozmieszyć. No zrobie mu taką awanture, że sie nie pozbiera.
- Przejdziesz sie z nami?
- A mogę?
- No chyba bym sie wtedy nie pytała- chyciłam ją za ręke i wcisnełam obok Ashley'a. Debil. Naprawde mam zamiar go opierdolić, ale to dopiero w domu. Szliśmy w strone KFC. Jak na moje szczęście, i oczywiście ostatnio wiecznie głodnego żołądka.
***
Dalej do poniedziałku xd
Wyszło jakoś?
poniedziałek, 31 marca 2014
Rozdział XVI
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny rozdział 😏
OdpowiedzUsuńsuper XD czekam na nexta i to szybko ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny. Czekam :*
OdpowiedzUsuńSłoodki, jeeej *-* I ta dziewczynka taaka delikatna się wydaję.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział ♥
Czekam na kolejny rozdziałek. Ślicznie napisane :*
OdpowiedzUsuńSuper *.* czekam na kolejny <3 Proszę, poinformuj mnie,ok? Wystarczy, że napiszesz ,,nowy u mnie" ;)
OdpowiedzUsuńjaaaaaaj !
OdpowiedzUsuńComa mnie rozwala, zachowuje się jak ja XD
A ta Dziewczynka, niech ją adoptuuują..Dobra dośc. Nie słuchaj mnie XD
wyszło wyszło :3
OdpowiedzUsuńahh coma coma xd
czeka na kolejny <3
Słoodki rozdział *-* I ta dziewczynakaaa
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział. Mam nadzieję że ci się spodoba :)
http://lostitallblackveilbrides.blogspot.com/
Dawno Cię u mnie nie było :3 serdecznie zapraszam na 20 i mam nadzieję, że Ci się spodoba :) *a tak całkiem serio, brakuje mi Twojej opinii :<
OdpowiedzUsuńSłoooodkieee w chuuuj *____* Kurwa cudny rozdział, aż nie mogę się doczekać następnego <3 Czekaam ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://legionoftheblackbvbintheend.blogspot.com/ 😏❤
Zapraszam na 6 już rozdział
OdpowiedzUsuńHej Cat <3 Nominowałam cię do Liebster Award, więc szczegóły znajdziesz u mnie http://i-laid-the-gods-to-rest.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń