wtorek, 25 lutego 2014

Rozdzał XIV

Powiem wam, że dopiero teraz( tak tak...wieeeem. Robiłam nie to co trzeba) zobaczyłam jak bardzo zmienił się mój styl pisania.. Ehhh... To co było w prologu/pierwszych rozdziałach, było takie... Szkolne c': ok dobra koniec moich rozmyślań
***
Kurwa....kurwa kurwa kurwakurwakurwa. Kurwa! On to słyszał. Słyszał co powiedziałam, cholera! Damn... Co ja mam mu teraz powiedzieć? Z jednej strony chciałam uciec, jak najdalej od tego domu i od tego co tu się stało, ale... Jednak chciałam zostać. Zostać w tych ciepłych ramionach. Tych które dawały mi to poczucie bezpieczeństwa. Osunęłam się na bezpieczną odległość. Ashley próbował do mnie podejść. Zacisnęłam zęby i zrobiłam kolejny krok w tył.
-Nie dotykaj mnie- syknełam. W jego oczach błysnęło zdziwienie i smutek, ale po chwili zastąpiła je zimna obojętnoś. Jego zwykle ciepło czekoladowe oczy były teraz zimne. Przyprawiające o dreszcze.
-Czyli to co mówiłaś to kłamstwo? Pfff... Wiesz, że widziałem Cię bez tej maski- dodał jakby...czule?
-Widziałeś, ale on narkotyku można się uwolnić.
-Tak, ale i tak zawsze wraca się do nałogu.
-Tak... I często chce się wrócić- powiedziałam łamiącym się głosem. Nie będę płakać. To jest bez sensu. Dlazego tylko jeden facet potrafi sprawić, że tak częto płacze. Przesunełam się w jego stronę i go przytuliłam. Objełam go w talii( czy faceci mają talię? dop. aut.) i wdychalam ten jego cholerny zapach. Moje ręce były odkryte, ale on już dawno to widział. W końcu życie biegnie przed nami i musimy je kiedyś dogonić.
-Cat? Ja przepraszam.
- Co ja mam z tym zrobić co?
- O czym my mówimy- zdziwił się
- O bałagnie. O ruinach. O nas - ostatnie zdanje wypowiedziałam szeptem.
-Postprzątamy i nie wiem jak będzie dalej.
*Perspektywa Nat c':*
Wyszłam kiedy tylko zobaczyłam Ash'a w drzwiach. Wiedział już wszystko. Teraz albo się pozabijają jak ostatnio albo wyjdą razem. Zostaje mi czekać w kuchni. Zaparzyłam sobie kawe. Dawno tu nie byłam, przez tę kłótnię prawie nikt tu nie zaglądał. Popijałam powoli napój. Nie wiem co się działo z nimi w tym pokoju. Nigdy o to nje zapytam. Zeszli po jakichś... 5 kawach. Nie wiem ile czasu minęło ponieważ zegara dawno już tu nie było. Ashley był, jakby to powiedzieć, troche podrapany a Cat zeszła strasznie zadowolona. Zastanawiam się, czy ją cieszy to, że basista wygląda jak po wojnie w Wietnamie czy to, że się pogodzili.
-To, co? Moge jechać do domu?
- Raczej do CC'ego - zaczął śmiać się Ash.
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne - mruknęłam i szybko napisałam sms-a
Przyjedziesz? Wsystko ok. Dzisiaj znowu zabawa? :P
Czekałam chyba dwie sekundy na odpowiedź.
Już jadę. Mam znowu przygotować się ns chodzenie w twoich rurkach? :*
Zaśmiałam się. Debil, ale mój debil. Znamy się niecałe dwa tygodnie, a czuje się jakbym znała go od... Zawsze.
- To ja się zbieram - przytuliłam Catrinę i chwyciłam kurtkę-Tylko nie rozwalcie znowu mieszkania- krzyknęłam na wychodnym. CC'ego jeszcze niebyło. Nieważne, oni muszą chyba troche pobyć razem. Myślałam o Cat i Ash'u. Potem jakoś moje myśli zeszły na tor moich uczuć. Czy CC był dla mnie przyjacielem czy... kimś więcej. Wtedy usłyszałam podjeżdżający samochód. Christian. On naprawdę ma tępo. Nie żeby mi to przeszkadzało, oczywiście. Zmarzłam już troche, ale czego się nie robi dla przyjaciół? Wsiadłam do ciepłego auta
-Szybciej się nie dało? -mruknęłam trochę niezadowolona, ale cmoknęłam go w policzek.
-Za co to ten buziak?
- Zo to, że nie zamarzłam.
- Przesadzasz.
- Tak, a potem będe chora, i będziesz musiał się mną opiekować- zrobiłam fochnięty dziubek a CC mnie prztulił.
- Ja zawsze się tobą opiekuję.
-Niech ci będzie- uśmiechnęłam się i pojechaliśmy do domu. W końcu jedziemy do domu.
---
Cieszcie sie i radujecie xd napisalam takie...cos. Nie wiem czy to ma sens ale bardzo zle nie jest c':

niedziela, 23 lutego 2014

Informacja

Nie, spokojnie, nie zawieszam, nie kończe, nie usuwam bloga więc możecie czytać to spokojnie c": Nikt raczej nie zejdzie na zawał(broń boże! W którego nie wieże xD)
Chciałam wam podziękować za te 2270 wyświetleń(ponad!). Wiem, żew porównaniu z "fejmowymi" blogami to jest niczym ( mówie tu o np. hgssbezcukru.blox.com albo the-wretched-and-divine.blogspot.com). Jam dla mnie te kilka miłych słów w waszych komentarzach pod rozdziałem i to, że chcecie, żebym tu została to jest taki kop w dupe, do napisania next'a. Kocham was wszystkich i czekam na jakąś minimalną ilość weny lub choćby na pomysł!
Życze WSZYSTKIM abyście zawsze, ale to zawsze mieli wene i co najważniejsze... POMYSŁ!

A! I mam proźbę! Wstawcie tu linki do swoich blogów! Nie mam co czytać :c

czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział XIII

No i mamy 2000 wyświeteń :o jestem w ciężkim szoku ale dalej czekam na jakiś napływ weny(czyt. kilka dni wolnego) i wtedy napisze wam coś porządnego xD
Lady Dark- mam smiley'a a planuje jeszcze shark bites, angel bites i cheeks'y c": co do weny to ja nie wiem co sie dzieje x.x ale postaram się dodawać rozdziały xD no CC jest chudy ale Nat ma ten sam rozmiar xD
***
-Nie, ale co miał mi powiedzieć? O co.chodzi- byłam zdziwiona, Cat raczej była spokojna, poza czasami kiedy nie była. Z tego co wiem to raczej starała się szybko godzić.
- No to z tego co ja wiem to była, cholerna kłótnia, nie wiem o co chodzi ale Ash ma rozciętą ręke a Cat podbite kolano, ale spokojnie tylko się potknęła, ten nasz dom jest normalnie w kawałkach, telewizor jest w naprawie, bo wazon w niego uderzył, czy jakoś tak. Kanapy wogle nie ma bo jest w dosłownych kawałeczkach, nie ma żadnych talerzy, ani innych naczyń. Jak bardzo chcesz to możeny tam pojechać, bo Cat mieszka sama. Ash sprowadza miliony dziwek do swojego mieszkania. Znaczy ma coś na sumieniu, albo jest wściekły.
- Jeśli Cat rzucała talerzami to musi być strasznie źle.
- Andy tam chwile był i prawie nie stracił pewnej części ciała.
- A wiesz jak sie czuje Cat?
-Z tego co wiem to stara sie ogarniać mieszkanie i Jinxx jej pomaga, więc jego pytaj.
-Dzięki. To ja ide przeszkadać Jeremy'iemu- cmoknęłam go w policzek. Kątem oka zauważyłam, że mój chłopak rzuca zabójcze spojrzenie gitarzyście. Zazdrośnik, ale i tak go kocham.
-Jinxx?
-No? - był tak skupiony na gitarze, że nawet nie wiedział, że ze mną rozmawia.
-Jinxx! - chłopak spojrzał na.mie
- No zajęty jestem?
-Chce pogadać o Cat..
-Choć na zewnątrz- wyszliśmy przed budynek, Jeremy był troche podenerwowany.
- Ej! Co sie stało, powiedz... Prosze - czułam, że coś jest nie tak. Tylko gitarzysta wiedział co sie dzieje.
- On są dla siebie jak narkotyk. Sami sie zabijają, ale nie potrafią żyć bez siebie. Cat... Ona sobie z tym nie radzi. Po całym domu walają sie ciuchy, i żyletki.
- Jezu... Zabierzesz mnie do niej? A Ash?
-Jasne, kiedy będziesz chciałaU Ash'a? To co widać. Jest w chuja zlany albo ma kaca. Na próbach nic nie robimy, bo albo za głośno albo pierdolnie tak basem, że już stracił połowe gitar. Pierwsze kilka dni nie pojawiał się na próbach a potem Andy do niego pojechał i zrobił mu taką awanture, że teraz przychodzi.
- A wiesz o co poszło?
- Niezbyt, ale myśle, że Ash nie jest po prostu gotowy na coś takiego, a Cat potrzebuje kogoś stabilnego.
-Zawieź mnie do niej po próbie - wróciliśmy z powrotem. Christian miał zaciśniętą ze złości szczęke. Podszedł do mnie i chwycił mój nadgarset. Pociągną mnie za nadgatstek
-Christian! To boli! DO CHOLERY JANSEJ COMA!!! Puść mnie!
- Żebyś mogła sie pomiziać z chłopakami? Prosze idź!
- Słucham?- byłam wściekła, moja przyjaciółka ma depresje, a on mi robi wyrzuty, że wyszłam z Jinxx'em- Chyba cie zdrowo popierdoliło jeżeli myślisz że lizałam sie z Jinxx'em! Pytałam go o Cat bo TY nie raczyłeś mi nic powiedzieć! Wracam autobusem - odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w stronę przystanku autobusowego
-Nat... Przepraszam... Zaczekaj! - CC podbiegł do mnie i obiął mnie w talii- przepraszam. Na prawde. Jestem o Ciebie zazdrosny. Nie chce cie stracić.
Poczułam gorącą łze na szyi.
*Tymczasem u Cat*
Nic nie czułam. Jeremy jeszze nie przyjechał. Zawsze przyjeżdżał. Był troche spóźniony, ale to nic. Pewnie miał czerwone. Albo próba się przedłużyła. Leżałam pod kołdrą i nie chciało mi się wstawać. Nie miałam dla kogo. Nic nie czułam. Nie wiem gdzie jest mòj telefon. Ciekawe czy Ash dzwonił? Pewnie nie. Pewnie pieprzy się z jakąś blondynką z wielkim biustem. Ciekawe czy o mnie pamięta? Raczej nie. Byłam zabawką na jedną noc. Ktoś puka do drzwi. Strasznie natarczywie. Jak dla mnie zbyt głośno jak na Jinxx'a. Podeszłam do drzwi i delikatnie je uchyliłam. Stała tam moja przyjaciółka i Jeremy. Wpuściłam ich do środka. Nat weszła i nic nie powiedziała.
-Hejka! Robiłaś coś dziś? - Ferguson zawsze wiedział jak poprawić mi humor.
- Niezbyt. Przed chwilą zwlekłam się z łóżka.
- Oj maleńka... Sprzątany dalej dobra? - potargał moje włosy.
- Cat? Choć tu na chwile- usłyszałam krzyk przyjaciółki. Wzruszyłam ramionami i poszłam do niej.
- Ty nie widisz, że potrzebujecie sie jak powietrza? Nie wiem co ci na mózg padło ani o co poszło, ale musicie sie pogodzić.
- Nie ma o czym mówić, to nie wypali.
- Nie? To czemu jesteś wrakiem? Nie pierdol, że Ashley cie nie obchodzi bo z kilometra widać, że ci na nim zależy.
- Może i tak! Nikt mnie dawno tak nie skrzywdził! Do cholery kocham go i nie potrafie sobie bez niego poradzić! Zadowolona? - odwróciłam się i z zamiarem wybiegnięcia z pokoju otrzorzyłam drzwi z impetem i wpadłam na....basistę.
***
Sory... Macie tylko tyle... Pokłóciłam się dzisiaj z nalepszą przyjaciółką, ale już jest ok c":
Moglibyście mnie w komentarzach infotmować o nowych rozdziałach? Ułatwiłoby mi to bardzo czytanie w odpowiedznom czasie c:

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział XII

Czyli mam zupeeeełny brak weny na pisanie x.x Widze, że to czytacie i narazie pisze c': pisze to dla was moje słoneczka bo obiecałam, tak obiecałam a ja obietnic dotzymuje, że nie zawiesze tego opowiadania choćby mi sie kurwa życie rozjebało xD Macie takie...takie.....eeeee..nie wiem nawet czy to jest rozdział >.< hejt dla walentynek x.x i powiem wam ze mam kolczyka c":
***
Rozdział XII
- Ja cie zostawie, kiedyś na pewno. Będe twoim przyjacielem ale jak będziemy razem to skrzywde Cie tak, że już nigdy się nie pozbierasz. Jesteś taka...naiwna? Ale przez to jesteś jednyną dziewczyną na świecie z którą mógłbym być. Juliet ma racje. Ja cie skrzywdze Cat. Będe cie krzywdził cały czas i nawet jak będe obiecywał, że tak sie nie stanie to znowu to zrobie. Znowu powiem cos nie tak, znowu cos zrobie i cie skrzywde.
- Ashley...- próbowałam mu przerwać, nieskutecznie. On już się nakręcił.
- Nic nie mów. Ja taki jestem. Jesteś głupia jeśli myślałaś, że będzie inaczej. Idź do Jinxx'a albo Jake'a. Któryś z nich się tobą zaopiekuje. Będzie lepszy ode mnie. Będziesz szczęśliwa.
- Powiedziałeś, że mnie nie zostawisz, obiecałeś- nie płakałam, jedynie w tym momencie moje oczy były puste. Bez uczuć, bez łez, bez czegokolwiek. Nieprzerwany lodowaty błękit. Nic nie czułam. Żadnej rozpaczy ani gniewu. To był przecież Pan Purdy. Jestem głupia i spodziewałam się czegoś więcej. Jak to ja. Naiwna.
-Nie kłamałem nie mam zamiaru cie zostawiać. I dotrzymam tej obietnicy. Będe cie wsperał, będe przy tobie, ale nie potrafie być z tobą.
Wyszłam. Nie trzasakałam drzwiami ani nic. Zamykałm je z wręcz przesadną delikatnością.Wbijałam sobie paznokcie w nadgarstek. Moje życie to było jedno wielkie bagno. A on zamiast pomuc mi się z niego wydostać wepchnął mnie głębiej. Może nawet nie to, że byłam zła. Nie czułam nic. Taka zwykła cisza w głowie. Jak wtedy kiedy śpiewasz piosenkę i nie wiesz jakie słowa były dalej. Chciałam się skupić na tym co powiedział. Słuchałam, ale nie słyszałam. Miał racje byłam naiwna. Głupia małolata, coś sobie ubzdurała. Wtedy mój mózg zaskoczył. On mi to powiedział. Powiedział mi prawdę.
- Nie ma mowy, żebym cie kiedyś zostawił
To nie była odpowiedź na moje pytanie. To było wyjaśnienie. Wszytsko ułożyło się w cholernie jasną całość. On wiedział, że to będzie tylko raz i mi to powiedział. Idiotka. Jestem głupia, ale nie pozwole sobą tak pomiatać. Szczególnie osobie która tak dużo o mnie wie. Zeszłam do lodówki. Na drzwiach były wszystkie numery chłopaków. Tak na wypadek gdyby któryś zgubił, utopił, zalał, zostawił, zapodział lub zrobił z telefonem coś czego na 100% nie powinno sięz nim robić, mógł zadzwonić z domowego. Wybralam szybko numer i czekalam na polączenie, kiedy się odezwał wprosiłam się na herabate. Nieważne, że jest chyba trzecia w nocy. Musze się zemścić i to nie będzie miła zemsta. A on mi w tym pomoże.
*tymczasem u Nataszy o której zupełnie zapmniałam c':*
Byłam u CC'ego. Małe sktomne mieszkanko z bębnamo zajmującymi caaały salon, więc wszystko działo się albo w kuchni albo w sypialni. Było to troche dziwne. Perkusista często gdzy jeździł na próby wracał zasmucony, ale nigdy nie mówił co się stało. Martwiłam się bo Cat też nic nie pisała. Tak mineło mi kilka dni. Dzwoniłam i pisałam do przyjciółki, ale ta nie dawała znaku życia. Mam nadzieje, że nie dowiedziała się o naszej rozmowie w dni jej urodzin. Rozmawialiśmy o niej, ale chłopacy mówili same pozytywy. Cat strasznie to wzięła do siebie więc ją okłamałam. Musze jej to wyjaśnić, ale nie teraz.
- Chriiiiistiaaaaannnn!!! Budzik wyłącz- znaczy poranek jak co dzień. Jest jedenasta, czyli chłopaki zbierają się na próbe a mój chłopak już jest spóźniony i nawet nie raczy dać mi pospać do dwunastej
-Sory- dostałam buziaka w policzek na pożegnanie - Pa! - i trzas zamykanych drzwi.
-A pałeczki? - zapytałam puste mieszkanie, widząc jego ulubione na stoliku nocnym. I znowu dźwięk otwieranych drzwi.
-Tu leżą- krzyknęłam ubierając szlafrok.
- Dzięki- znowu buziak- a chcesz ze mną jechać na próbe?
-Taaa... W szlafrokubinkapciach najlepiej- mruknęłam troche niezadowolona. Gdyby zaproponował mi to wczoraj wieczorem to byłabym gotowa- daj mi dziesięć minut.
Szybko ubrałam czarne rurki, jakąś koszule nie wiem czyją bo ostatnio często nosze nie swoje ubrania.
-Gotowa?
-Tak,tak. Jedziemy.
Wsiedliśmy do naszego"skromnego" autka. BMW z wmontowanym dodatkowym głośnikiem w bagażniku, jakimś podrasowanym silnikiem. Nie lubiłam tego samochodu, ale co poradze? Cała reszta jest do dyspozycji Ash'a i Cat. Dojechaliśny na miejsce spóźnieni o jakieś pół godziny. Chłopacy już dawno byli w studiu. Kiedy weszłam Andy zachichotał.
-Co tobie? - byłam strasznie zdziwiona.
- No... Fajna koszula- znaczy miałam na sobie koszule perkusisty. Spędziliśmy ponad dwa dni na przebierankach i wtedy nasze ubrania się "troszke" pomieszały.
- Wiesz, CC ma moje rurki.
-Co ty? - perkusista był strasznie zdziwony. Czegoś mi brakowało. Tych takich głupich tekstów basisty. Siedział sam w kącie i smęcił coś na akustyku, a obok niego stał bass. Pochyliłam się do Jake'a
-Co jest Ash'owi?
- Pokłócili się
-Znaczy on i Cat?
- To CC nic Ci nie mówił?
***
I koniec xD troche czekaliście ale... Ja naprawde nie wiedziałam co wam tu napisać :c

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział XI

Post troche +18 x.x
***
- Jak do cholery jasnej myślisz, że wcisnełabym się w jakieś jebane koronki tylko dlatego, żeby cie okłamać, to jesteś naprawdę skończonym idiotą- wrzeszczałam na niego ile się dało. Dopiero gdy skończyłam odwròcił się i wpił w moje usta. Zgodziłam się, sama tego chciałam, nie moge do końca życia kryć swoich uczuć. Nasze języki tańczyły.Dopiero teraz poczułam jak bardzo jego tors jest ciepły. Jego ręce delikatnie błądziły po moich plecach.
- Obiecaj mi, że to nie będzie tylko na jedną noc- wyszeptałam mu do ucha. On delikatnie przygryzł mòj kark.
- Nie ma mowy, żebym cie kiedyś zostawił- mruczał a jego klatka piersiowa delikatnie drgała. Dla mnie mógły tak mruczeć bez końca. Był już bez koszuli. Przyciągnęłam go do siebie a on popchnął mnie na łóżko. Całował moją twarz, szyje i dekolt. Delikatnie mnie przygniatał swoim ciałem ale było to przyjemne.
-Cat- znów te idealne wibracie. Nasze oddech się zrównały. Jego palce wprawnie gładziły mnie po brzuchu i okolicy ramion. Przez moje ciało przechodziły ciarki. Ashley doskonale wiedział co robić i kiedy przestać. Teraz dopiero czułam jak cholernie byłam w nim zakochana. Wbiłam paznokcie w skórę na jego plecach kiedy zaczął całować mnie poniżej pasa. Oboje byliśmy już nadzy. Kiedy delikatnie we mnie wszedł jęknęłam. Ashley spojrzał mi w oczy z troską.
- Przestać?
- Nie- sapnęłam, nie chciałam, żeby kiedykolwiek przestał. Czułam się zupełnie bezpieczna. Jego ręce delikatnie dotykały moich pleców i biustu.
- Ash! Gdzie ty do chuja jesteś? - do pokoju wszedł Andy- Eeee.... To ja poczekam
Ashley odwrócił się do wokalisty.
- Zawsze możesz dołączyć.
- Ja jednak zrezygnuje- i zamieszany wyszedl z pokoju.
Ashley delikatnie pogładził mnie po policzku.
- Zaraz wracam.
Ubrał bokserki i wyszedł z pokoju. A obiecałam sobie, że się w nim nie zakocham. I, że nie wyląduje z nim tak szybko w łóżku. No i wszystkie obiecanki wzięło w łeb. Z korytarza usłyszałam krzyki i trzaskanie drzwi. Potem do pokoju wpadła Juliet.
- Ashley, ty jebany zboczeńcu! Ona ma ledwo 18 lat! - wydzierała się JuJu- jesteś kurwą jebaną!
- Juliet, uspokuj się - wokalista uspokajał narzeczoną
- Andy! Zamknij jape! Ty ją zostawisz za dwa dni!- w tym.momęcie Ash wybuchł
- Zamknij się! Nie jestem taki!
- Ah nie? A pamietasz imie ostatniej dziewczyny? Nie! Do cholery Ashley niepotrzebnie dajesz jej nadzieje!
Ashley podszedł do Juliet. Byłam przerażona. Bałam się, że chłopak ją uderzy. JuJu aż się skuliła
- Nie jestem aż tak głupi nigdy nie uderzyłbym kobiety Juliet, nawet takiej jak ty. Teraz wyjdź - wysyczał
Juliet próbując ratować resztki swojej godnosci wyszła z pokoju. Purdy dalej stał przed drzwiami. Jego barki były napięte do granic możliwości. Wstałam owijając się kołdrą. Dotknęłam jego ramienia.
- Ashley, ja sama tego chcialałam, Juliet nie ma nic do tego.
- Moge zostać sam? - spytał mnie z rozpaczął w głosie i oczach. Chciałam się zgodzić, ale wyłapałam coś jeszcze. Rozpacz, głęboką bezdenną rozpacz.
- Nie zostawie Cię. Nie teraz.
***
Jest trochę krótszy, ale chciałam go wstawić jeszcze dziś c':
Komentujcie :*

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział X

Czyli po prostu dalasza część rozdziału IX Nie lubię limitów >.<
***
Po chwili czułam rękę gładzącą moje plecy.
-Ash. Wyjdź prosze. Dam sobie rade.
-Nie ma mowy. Zostane przy tobie-wtedy naszła mnie kolejna fala mdłości i nie zdążyłam zaprzeczyć. Potem wstałam i zatoczyłam się w stronę umywalki. Ash przechwicił mnie i pomógł przepłukać usta wodą. Spojrzałam w lustro. Blada jak ściana. Delikatne rysy twarzy i czarno niebieskie włosy. Czemu oni mi pomagają.
-Chodź idiemy Cię położyć.
-Cat?!?-usłyszałam głos Nataszy-wszystko ok?
-Tak, tak. Już wychodzimy.
Wyszłam z łazienki a basista wyszedł za mną.
-To ja was zostawię i wyjaśnie wszystko chłopakom.
-Cat. Już jest ok? Choć przyniosłam marchew.
-Idziemy do łóżka. A ty opowiesz mi co zaszłoz CC'm.
-Dobra.
Usiadłyśmy. Znaczy ja się położyłam bo nie miałam siły utrzymać ciała w pionie.
-No dobra. Jakby jestem z CC'm. Kiedy ty zniknęłaś, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Andy cały czas rozmawiał z kimś przez telefon. Ja siedziałam sama i płakałam. CC tulił mnie i cały czas pocieszał. Potem ja podniosłam i obróciłam głowę w jego stronę a on właśnie nachylał się żeby cmoknąć w policzek i wyszło, że pocałował mnie w usta. I jakoś tak potem wylądowaliśmy w łóżku. On jest cudowny! Taki delikatny i..
-Ok. Rozumiem. Zostańmy przy wersji bez szczegółów.
-Niech ci będzie. No i potem Christian zasnął a ja bawiłam się jego włosami. Potem do pokoju wparował Andy. Ja byłam naga i CC też. Powiedział, że Purdy Cię znalazł i jedziemy do szpitala. CC w tym czasie ubrał bokserki dał mi jakiś szlafrok i coś na siebie wrzucił. No i dalej już wiesz-moja przyjaciółka uśmiechnęła się i delikatnie zarumieniła-A teraz słoneczko powiedz co Cię sprowadziła do Pana Purdy'ego?
-Długa historia. Nie mogłam zasnąć w nocy, bo o nim myślałam. Około trzeciej wstałam i podreptałam do jego pokoju. Przytuliłam się do niego i zasnęłam
-I bez żadnych rewelacji? Przecież to jest Deviant!
-Tak, tak. Wiem. Ale on jest inny. Jest miły i czasamj cholernie słodki, spokojnie nie dam mu się tak szybko zaciągnąć do łóżka.
-A ja słyszałam od chłopaków, że podobno jest niezły w te klocki.
-Dzięki. Będę ostrożna.
-Dziewczynki? Chcecie jechać z nami na próbę?-do pokoju bez pukania wszedł CC.
-Jasne!-wykrzyknęłyśmy jednocześnie.
-Tylko ja się przebiorę-dodłam patrząc na koszule Ash'a
- Ubieraj spodnie i jedziemy.
Szybko wciągnełam rurki i zostawiłam na sobie koszulke basisty. Gotowa zeszłam do holu. Ash trzymał moją kurtkę a CC kurtkę Nat. Ubrali najpierw nas a dopiero potem siebie. Przez cały czas obaj uśmiechali się głupkowato. Zaszliśmy do garażu. Weszliśmy do czarnego vana. Strasznie mi się podobał. Czarne skórzane siedzenia. Cholernie wygodne.
- Co puszczamy?- padło pytanie Andy'ego
- Montey Crue!
- Kiss!
-Country!
Dookoła mnie chlopacy przekrzykiwali się nazwami zespołów.
- Purdy'ś nie próbuj nawet tam wcisnąc tego twojego cholernego country. Słuchaliśmy go przez ostatni tydzień- wycedził wokalista siedzący za kółkiem.
- Ej! A może posłuchamy Wretched and Divine- zaproponowałam przerywając kłótnie.
- Nieźle- dostałam buziaka od przyjaciółki.
- Dobra, czy ktoś widział tę cholerną płytę? - jak zwykle ogarnięty Jinxx.
Chłopacy zaczeli przetrząsać samochód. Co chwilkę rozlegały się okrzyki.
- Co to tu robi?!? Jiiiiinxx nie żyjesz!!!!
- Ej! Mam mojego misia!- ciekawe kto to krzyczał?
- Cholera mamy ten samochód niecały miesiąc a tu już jest moja bielizna!- to chuyba był głos basisty.
- Ej! Ludze znalazłem- wykrzyknął Jeremy- puszczaj i jedziemy bo i tak jesteśmy spóźnieni.
Andy po znalezieniu kluczyków ruszył. Jechaliśmy a ja oglądałam przez szybę Los Angeles. Szcególnie na tle zachodzącego słońca. Ej! Chwila. Ja przed chwilką wstałam i było śniadanie! Zerknęłam na zegarek w telefonie. 18.34, nie no ciekawe. Zajechaliśmy do studia. Andy podszedł do bagażnika i wyjął trzy pudła. Duże trzy pudła. Jedno było dla niego, drugie dla perkusisty a trzecie dla Ash'a.
- Co to? - zapytałam basiste
- Kartki.
- Eee....?
- No musimy na czymś pisać teksty - szybko wyjaśnił.
- Papużki nierozłączki! Idziemy! - krzyknął Jake.
Weszliśmy do studia. Chłopacy szybko nastroili gitary i zaczeli się troche rozgrywać. CC podrzucał pałeczki popijając w tym czasie niebieskiego Monster'a. Nigdy nie ogarnę jak on to robi. Takie życie. Andy już siedział nad czterema rozpoczętymi tekstami kiedy do studia wpadła JuJu.
- Bardzo się spóźniła... O hej! A wy to...?
- Hej, ja jestem Catrina a to Natasza- przedstawiłam nas narzeczonej Biersacka.
- A moge spytać co tu robicie?
- Pomagają- stanął w naszej obronie Jake- a ty JuJu? Miałaś wracać jutro tak?
- No tak, ale skończyłam wcześniej- dziewczyna potknęła się o nogę wokalisty- ANDY! Ty cholero! - i zaczęła go łaskotać. Patrzyłam na nich jak na kompletnych idiotów.
- Andy? Masz już coś? - zapytał Jinxx
- Jakieś....nijakie....- wydusił z siebie pan Łaskotany
Szybko chwyciłam kartki i przejrzałam kartki. Tekst serio był kiepski. To sie nazywa zupełny brak weny
- Coś do pisania i kartkę poprosze- zakomunikowałam głośno i wyraźnie. Po chwili dostałam wszystko o co prosiłam. Niezbyt wiedziałam co wokaliście chodziło po głowie ale zebrałam wszystkie zdania jakie nabazgrał, pozmieniałam je, dodałam kilka swoich teksów. Ashley zaglądał mi przez ramię Jake przez drugie, Jinxx wcisnął się pod moją lewą rękę a CC wisiał na Jake'u uwalając mi się po drodze na plecy. Andy dalej był łaskotany przez swoją dziewczynę. Powiem jedno. Takie warunki ni w cholere nie sprzyjają pisaniu tekstu. Słuchałam tysiąca poprawek.
- Ej! Dodaj tu jakieś zdanie.
- Nie, no zamień te słowa!
- W tym miejscu to nie pasuje!
No i po tak spędzonej godzinie. Bolał mnie kark, ale... Mieliśmy połowe piosenki. Jestem mistrzem. Podałam tekst Andy'emu bo on jako ostatni do mnie podszedł, czytał tekst i kiwał głową.
- Tylko czemu w połowie zwortki jest he left me and my blood? Nie czuje się zbytnio homoseksualisą- zapytał ze zmarszczonymi brwiami
- Bo to jest partia dla dziewczyny.
- A ok. Ej! Chwila! Nie mamy w zespole dziewczyny!
- Jak chcesz to możesz to wywalić.
- Nie no świetne jest. To rozumiem, że chciałabyś to śpiewać?
- Zawsze możemy spróbować. Zaśpiewam całe a ty potem ogarniesz co i jak dobra?
- To wbijaj koło mikrofonu.
Podeszłam do mikrofonu. Tekst już był w mojej głowie. Ze zdenerwowania bolał mnie brzuch. Zamknęłam oczy i zaczęłam śpiewać:
I was crying, and my tears was red.
You saw they. You saved me many times, Now
I'm alone with my red tears. My wirsts cry! I'm with my
knife! I just want to jump. I want to sleep!
You promised me!
You will never left!
The silience!
The silience build us!
You are my silience!
Now i'm alone
with my red silience.
He left me and my blood!
I'm like snow!
Like snow little princes!
Kiedy skończyłam otworzyłam oczy. Wszyscy siedzieli skamieniali. Wiedziałam, że ten tekst jest do bani. Chłopacy weszli a Natasza została przy konsoli.
- Wiem, to sie do niczego nie nadaje.
- To było zajebiste!- wykrzykneli chórkiem.
- Pokaż mi co ja śpiewam- Andy podszedł do mnie. Szybko to zrobiłam i zaśpiewaliśmy z gitarami i perkusią.
- I jak? - zapytał Jinxx
- CC możesz grać trochę głośniej i bardziej rytmicznie? Perkusia jest cholernie ważna a ty pukasz w te bębny jakbyś się ich bał- chłopak zrobił obrażony dziubek- Jake? Solówki kiedy ja albo Andy mamy jakiś dłuższy scream ok? Potem zrobimy jakąś przerwę to sobie pograsz. Jinxx, do ciebie nie mam zastrzerzeń, ale w jednym miejscu wpierdoliłabym skrzypce co ty na to?
- Niezły pomysł- chłopak uśmiechnął się.
- Dobra jedziemy do domów - zakomunikował Ash
- Domów? A nie domu?- zapytała Natasza
- Kicia, chyba nie myślisz, że całe życie mieszkamy razem- odpowiedział jej CC. Uśmiechnęłam się na słowo kicia.
- To jedziemy.
Wsiedliśmy do samochodu. Jake prowadził, bo Andy już pojechał z JuJu. Jake , Jinxx i CC już wyszli.
- Ash? Zostajesz z Cat czy idziesz do siebie?
- Zostaje.
- Poradze X cd4
sobie sama- burknęłam.
Jednak to był jedyny protest z mojej strony. Lubiłam towarzystwo basisty. Był strasznie miły a poza tym bałam się spać sama. Dojechaliśmy do domu. Wysiadłam a Jake pojechał do siebie.
- To co robimy?- zapytał jak zwykle wielkoduszny Ash.
-Idziemy spać?-odpowiedziałam pytaniem a jego mina troche zmarkotniała-idź do siebie a ja ide do siebie dobrze?
-No...ok.
Chciałam mu zrobić niespodziankę. Poszliśmy do swoich pokoi. Ubrałam koronkowy stanik i takie same majtki. Moja trzecia para bielizny. Do tego kabaretki i podwiązkę. Owinełam się cieniutkim szlafroczkiem i wyszłam z pokoju. Podeszłam do drzwi i usłyszałam, że Ashley w coś uderzył. Weszłam do pokoju. On stał tyłem do mnie, a jego ręka tkwiła na ścianie. Zsunęłam z ramion szlafrok i się do niego przytuliłam
-Przestań, idź sobie-wydusił a ja poczułam zimnie łzy na dłoniach.
-Odwróć się.
-Nie. Nienawidze siebie.
-Ashley, spójrz na mnie. Przyszłam tu tylko dla CIEBIE-przesadnie podkreśliłam ostatnie słowa.
-Nieprawda. Nie kłam.
Odsunęłam się od niego.
***
No i mamy kolejny rozdział c':
Komentujcie to :*

Rozdział IX

No to mamy 9. rozdział c:  myśle żeby w kolejnych rozdziałach troche posłodzić xD a teraz będzie troche słodzika x.x mam nadzieje ,że nie przesadam :) dobra czytać komentować nabijać wyświetlenia itp. itesre
***
*Dalej perspektywa Ash'a c: *
Nabazgroliłem szybko kartkę o miejcu pobytu Cat wsiadłem do samochodu i pojechałem. Nie myślałem, że niektóre ulice LA są tak zaśnieżone. Wszędzie było cholernie ślisko. Zajeżdzając pod górkę zobaczyłem samochód dziewczyny. Tylko jej nie było w pobliżu. Wyskoczyłem żeby zajrzeć do środka i zobaczyłem ją. Wyglądała jak lalka. Zimna porcelanowa lalka. Była przemarznięta, ale oddychała. Przytuliłem ją do siebie i delikatnie pocałowałem zmarznięte policzki. Mam nadzieje, że tego nie zapamięta. Była tylko w bluzeczce z krótkim rękawkiem i cieńkich rurkach. Sprawdziłem czy jej samochód jest zablokowany i zaniosłem ją do samochodu. Najpierw szpital poten sms-es do kogokolwiek. Ogrzewanie włączone na max'a a jej nawet nie pojawiły się rumieńce. Damnn... Delikatnie wziąłem ją na barana i zaniosłem na izbę przyjęć. Tamta baba powiedziała, że nie może jej przyjąć.
- Jak to do cholery jasnaj pani nie może?!? Jeśli zaraz czegoś nie zrobicie wezwe policjie- jaj twarz zrobiła się purpurowa- macie trudniejsze przypadki? Katar z nosa? Czy może stan podgorączkowy? - zrobiłem taką awanture, że ta suka wezwała lekarza który zają się moją małą. Nie wiem, czemu ale to do biej pasuje. Zadzwoniłem do Andy'ego.
-Chłopie, wiesz która jest godzina?- usłyszałem zaspany głos
- Nie, ale Cat jest w szpitalu. Znalazłem ją.
- Zaraz będziemy- i się rozłączył. Siedziałem na plastikowym krzesełu i czekałem na jakieś wieści. Na korytarzu jednak zamiast lekarza zobaczyłem ledwo ubranych chłopaków. Jinxx miał jeszcze spodnie od piżamy i naciągniętą jakąś koszulkę. Jake wyglądał najbardziej przyzwoicie. Poza tym, że ubrał różowe dresy i do tego szarą bluze. Andy miał na sobie rurki ale był bez koszulki. Trzymał ją w rękach i bezradnie starał się ogarnąć jak ją założyć. Nat była w samym, dosłownie samym szlafroku, i była wtulona w CC'ego. Ciekawe co tym razem mnie ominęło. CC był bardzo nieogarnięty. Miał na sobie piżame z Hello Kitty. Kategorycznie miał nie grzebać w moich ubraniach.
- CC, jak Cat stąd wyjdzie, nieżyjesz.
Perkusista zachichotał nerwowo. Chłopacy wyglądali jak banda clown'ów która właśnie uciekła z cyrku. Włosy w nieładzie, troche niedomyty makijaż i głupkowate miny.
- Przepraszam panie...emmmm.. panów. Mógłbym przejść?- lekarz opiekujący się Cat przeciskał się między członkami zespołu.
-I co z nią? - naskoczyłem na mężczyzne.
- Dostała kilka tabletek, i można ją zabrać do domu. Tylko potrzebuje teraz spokoju i ciepła.
- Oj ciepło to ja jej zapewnie- mruknąłem z uśmieszkiem- a odzyskała przytomność?
- Tak. Może już ją Pan zabrać.
- To chłopaki jedziemy z powrotem do domu- zakomunikowałem.
- To po co my wstawaliśmy- burknął obrażony na cały świat CC
- Ty nawet nie spałeś- Andy wtrącił się do rozmowy
- Andy, japa! Sam nie jesteś lepszy- starał się ogarnąć chłopaków Jeremy
- Ty z Sammi też raczej nie spaliście. Chyba, że te posapywania to tylko koszmary.
Wtedy na korytarzu pojawiła się Cat. Dalej była strasznie blada, ale odzyskała siły. Podszedłem do niej i przytuliłem delikatnie.
* Perspektywa Cat*
Ashley mnie tulił. Z za jego pleców słyszałam wykrzykiwane obelgi.
-  O co oni się kłócą? - zapytałam odsuwając się od chłopaka, ale dalej się na nim opierając.
- O to kto z kim, kiedy, jak głośno spał - usłyszałam smuteg w jego głosie- ja.. Przpraszam. Nie powinienem tak odrazu wyskakiwać z czymś takim. To wszystko moja wina.
- Ej! Było minęło dobrze? - cmoknęłam go w w policzek na pocieszenie- a teraz możemy do domu?
- Jasne maleńka. Chłopaki! Ruszać te swoje obolałe pały i jedziemy do domu.
Wszyscy w szpitalu byli zniesmaczeni tekstem basisty. Wzruszyłam ramionami i poszliśmy do samochodów. Szpital był blisko domu chłopaków Ashley odprowadził mnie do pokoju. Zdiełam z siebie ubrania i położyłam się na pościel. Minęło tak kilka godzin a ja mimo zmęczenia nie mogłam spać. Miałam na sobie ciepłą kołdrę, a kaloryfery w pokoju były odkręcone na full. Delikatnie wstałam i otworzyłam drzwi od swojego pokoju. Podłoga była lodowata. Stąpałam jak zajciszej się dało. Zamknęłam swoją sypialnię i otworzyłam drzwi obok. Sypialnia basisty. Leżał daleko od ściany. Miał kołdrę z kotkami. Zamknęłam drzwi będąc już w pokoju. Przez zasłonki wpadała łuna księżycowa. Wszędzie walały się kowbojki, jakieś spodnie i kapelusze. Potykałam się kilka razy. Podeszłam powoli do jego łóżka. Spał bardzo spokojnie. Wsunęłam się za niego i przyluliłam do jego nagich pleców. Był ciepły. Obięłam go w pasie i zasnęłam.
***
Obudziłam się w ciepłym, łóżku. Sama. Śniło mi się, że przyszłam do basisty czy co? Nie mógł to być sen bo czułam jego zapach i na pewno nie byłam w swoim łóżku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Ash'a stojącego przy oknie. Był strasznie zamyślony.
- Ashleeeeey!- z korytarza usłyszałam donośny krzyk a potem CC wparował do pokoju- Cat zniknęła!
- Zamknij jape debilu. Jest tu.
- Ooo... Hej Cat! - przywitał się ze mną chłopak- Natasza pytała gdzie jesteś. Zawołać ją?
- Nie. Zaraz się ogarnę i do niej.. Znaczy ona jest w swoim pokoju?- chciałam się troche zoriętować w sytuacji.
- Noo....tenn...
- Spała z CC'm- uzupełnił Ash uśmiechając się łobuzersko
- Nie Z tylko OBOK mnie - naburmuszył się chłopak.
- Dobra. Rozumiem. Nat jest u ciebie CC ?
- Tak. To ja już pójdę.
- Ja... Przepraszam, że...tu spałam- zarumieniłam się.
- Nie tłumacz się. Ja też nie mogłem zasnąć- uśmiechnął się- A teraz kara. Łaskotki!!!
Ashley mnie łaskotał a ja wiłam się pod nim. Płakałam ze śmiechu. Chłopakowi nie przeszkadzały moje blizny pod jego palcami. Kiedy tylko wyczuł jakąś więkrzą łaskotał mnie jeszcze mocniej. W końcu się na mnie położyłył. Troche się wystraszyłam. Chyba poczuł, że się spiełam, delikatnie odsunął moje włosy z twarzy.
- Jak dla mnie, możesz tu spać każdej nocy - muskał ustami mój kark.
- A możemy iść na jakieś śniadanie? - w tym momęcie mój brzuch wydał głośny dźwięk aprobaty. Zarumieniłam się.
- To idziemy! Dzisiaj gotuje Jinxx, więc raczej nie będzie nic niezdrowego ani przypalonego.
- A co? Z was nikt inny nie gotuje?
- No znaczy ja zazwyczaj nic nie smaże ani nie gotuje. Czyli w wtorki tutaj są sałatki. Andy gotuje w piątek i wtedy spodziewaj się jakichś omletów o smaku papieru. Jake zazwyczaj coś przypali w środę, ale jest to jadalne. Dzisiaj jest czwartek czyli gotuje Jinxx a on jest najlepszym kucharzem. CC gotuje coś tłustego i niezdrowego w poniedziałki a w weekend jemy na mieście albo zamawiamy chińszczyznę.
- I tak nic w siebie nie wcisnę.
- Ale głodna jesteś?
- Tak niby jestem, ale jak dojdzie to przełknięcia czegoś to zwymiotuje
- Oj, przesadzasz - chwycił mnie w pasie i wyniósł z pokoju.
- Miałam iść do Nat.
- Jest już na śniadaniu. CC wyciągną wszystkich troche wcześniej tą swoją histerią.
- Dobra. A mogłabym się ubrać? W cokolwiek?
- Może być moja?
- A mam jakiś wybór?
- Zawsze możesz iść zupełnie nago- delikatnie dotkną zapięcia mojego stanika- zostać w bieliźnie, albo ubrać moją koszulę.
-Wybieram to ostatnie.
-Czyli bez bielizny?-rozpiął mi stanik
-IDIOTO!!! To była pierwsza obcja, ja chciałam koszuuule-zawyłam
-Nie krzycz mi do ucha-sprawnym ruchem zapiął zapięcie i zdiął koszulę. Naciągnęłam ją stojąc już na ziemi.
-A teraz wsskakuj na barana i wpatatajamy do kuchni jak jednorożce
-Ani mi się śni!-byłam na niego zła za rozpięcie mi stanika.
-Naburmuszona księżniczka
-Zboczony jednorożec
I z takim akcentem weszliśmy do kuchni. Natasza siedziała na kolanach perkusisty i wkładała mu do ust kawałek naleśnika. Jinxx kłócił się z Andym kto robi najlepsze naleśniki. Jake jadł i co chwila zerkał na ekran iPhona. Zostało tylko jedno miejsce. Dobra nie zostało. Usiadł na mnim Ash.
-Księżniczko? Możebyś tak zasiadła na moich skromych kolankach?
-Drogi jednorożcu, niestety muszę odmówić gdzyż nie chcę zostać ponownie łaskotana
-Ależ moja Pani, to był tylko jednorazowy wybryk.
-Mam nadzieję zboczony jednorożcu-i po tak kreatywnej wymianie zdań klapnęłam mu no kolana. Wszyscy patrzyli na nas jak na idiotów lub osoby psychicznie upośledzone. CC zastygł z ręką wyciągniętą do ust mojej najlepszej przyjaciółki. Zaczęłam się chichrać razem z basistą.
-Niech ktoś zrobi zdęcie-wydusił chłopak.
Wtedy wszyscy wrócili do przerwanej czynności.
-To co? Nakarmić?-zapytałam
-Najperw ja nakarmię Ciebie-wcisnął mi kawałek naleśnika do ust. Pogryzłam go i połknęłam. Na razie było dobrze. Nie chciałam wymiotować, więc otworzyłam usta domagając się kolejnego kawałka, który natychmiast dostałam. I tak zjadłam dwa naleśniki. Ashley zaczynał kroić kolejnego a ja poczułam, żółć w gardle. Wstałam i pobiegłam do łazienki. Ashley pobiegł za mną przewracając krzesło. Wbiegłam po schodach i wpadłam do swojego pokoju trzymając się za usta. Padłam na kolana i zaczęłam wymiotować.
***
I tu jest limit x.x komentucie a ja wstawiam dalszą część x.x

sobota, 8 lutego 2014

Liebest Awards

Chleraaa... C: dziękuje za nominacię imnotafraidtodiebvb.blogspot.com
Moje odpowiedzi:
1.Ulubiony zespół?
Mam ich kilka:
Black Veil Brides, Bring Me The Horizon, Asking Alexandria, Bullet For My Valentine, Fit For Rivals,
2. Jesteś osobą tolerancyjną?
Tak, według mnie jestem. Bardzo lubie "innych" ludzi. Sama mam swój styl i denerwują mnie ludzie którzy tego nie akceptują.
3. Co skłoniło Cię do założenia bloga?
Zawsze chciałam, żeby ktoś czytał to co pisze. Lubie pisać ale tak jak ja chcę a nie jakieś szablonowe opowiadania do egzaminu. Moja Pani od polskiego każe nam dużo pisać, a ja właśnie na blogu pisze najwięcej.
4. Ulubiona książka?
Ehhhh.... Dużo uch x.x
Ale takie naj:
"Baśniarz" - Antonina Michaelis( ej! To jest jak nazwisko Sebastiana z Kuroshitsui!!! XD nie no beka)
I serie Rick Riordan'a.
5. Masz jakieś zwierzęta?
Niestety nie :'c chciałabym najbardziej miec konia , ale to niestety niemozliwe.
6. Co jest dla Ciebie największą
inspiracją?
Eeee.... Ummmm.... Moje sny, piosenki, rysunki, po prsotu wszystko co istnieje. Rozmowy z moimi przyjaciółmi, książki.
7. Wymarzone miejsce na wakacje?
Tam gdzie jade co roku. Obóz konny w Runowie i siedzenie w domciu.
8. Ulubiony przedmiot?
Matrmatyka, chemia, ogólnie przedmioty ścisłe
9. Co chcesz robić w przyszłości?
Weterynarz lub jakaś praca ze zwierzętami c:
10. Twoje największe marzenie?
Emmm... Wyjechać do Paryża. Zakochać się. Mieć własną stajnie.
11. Ulubione miejsce do pisania?
Moje łóżko. Chociaż dla mnie nie ma zbytniej różnicy gdzie ważne żeby był pomysł c:
Ok. Teraz kogo nominuje:
Ostrzegam, że nominuje tylko te osoby którtch blogi zazwyczaj komentuje i po prostu czytam
1. intheendblackveilbrides.blogspot.com
2. imnotafraidtodiebvb.blogspot.com
3. lost-in-all-bvb.blogspot.com
3. intheendblackveilbrides.blogspot.com
+ nominacia od intheendblackveilbrides.blogspot.com
1.Dlaczego założyłaś bloga?
Zawsze chciałam, żeby ktoś czytał to co pisze. Lubie pisać ale tak jak ja chcę a nie jakieś szablonowe opowiadania do egzaminu. Moja Pani od polskiego każe nam dużo pisać, a ja właśnie na blogu pisze najwięcej.
2. Ulubiony owoc?
Jabłko i banan(ekheeemmm...bez skojarzeń xD)
3. Ulubiony wokalista jakiejś kapeli?
Andy, Renee Phoenix(wokalistka)
4. Ulubiona książka?
"Baśniarz"
5. Ulubiony film?
Emmm... Król Lew, Mustang z Dzikej Doliny, LOTB
6. Twoje drugie imię?
Ewa
7. Co sądzisz o ludziach którzy nie tolerują, wyzywają i uprzykrzają życie innemu?
Tacy są. Oczywiście nie mówie, że trzeba na to pozwalać. Powinno się takie osoby zbadać bo to z nimi jest coś nie tak. Czasami wystarczy na spokojnie wytlumaczyc dlaczego sie tak nie robi
8. Największe marzenie?
Spotkać BVB, miec stanie i chlopaka/dziewczyne.
9. Co skłoniło cię do słuchania Black Veil Brides?
Ehhh... Teksty, ich wygląd na pewno też. C:
10. Ulubiony Polski zespół?
Polski?!?!?
Hunter
Our Chabce
11. Ulubiony przedmiot w szkole?
Wszystkie ścisłe
Pytania do nominowanych:
1. Jakaś ulubiona piosenka?
2. Ubierasz się po swojemu czy masz określony styl?
3. Ile masz lat?
4. W jakich momentach najczęściej wpadają ci do głowy pomysły na nowy rozdział?
5. Ulubiony kolor?
6. Masz jakieś plakaty w pokoju? Jeśli tak to jakich zespołów/ solowych artystów?
7. Dlaczego czytaasz mojego bloga? ( tak chce pozać waszą opinię c:)
I to wszytsko.
Przepraszam ale nominuje tylko te 2 osoby. Nie wiem kogo jeszcze moge nominować x.x
A...i jestem chora(nie wiem czy kogoś to ineteresuje >.<)

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział VIII - Hollywood

Jejaaaa!!! Ludzie kocham was! Mamy już ponad 1000 wyświetleń!!! Juuupi! Nawet niewiecie jak się ciesze. Dobra, teraz musze was przeprosić za to COŚ na dole. Jest to breja i jakaś marchewka. Pomysła miałam xD ale pisanie nie szło. Chciałm go dłuższego z powodu 1000 wyświetlen, ale... No nie wiem. Sami powiedzcie czy wyszło xD
+  6 kom = próba czegoś co możecie nazwać nowym rozdziałem x.x
***
- Nie jestem dla ciebie zabawką na jedną noc. Nie baw się moimi uczuciami - wyszłam z jego pokoju, zostawiając go samego. Było mi cholernie przykro, że mnie tak potraktował, szczególnie wiedząc ci przeszłam. Przeszłam się po domu i znalazłam moje wyschnięte ubrania. Musiały być suche od kilku godzin, ale nikt mi o tym nie powiedział. Janse! Zawsze mogę pochodzić za dużej koszuli. No bo niby komu to ptzrszkadza? Moje przemyślenia przerwał Ash.
-Cat?
- Wychodzę, mam kluczyki jadę zobaczyć w jakim stanie jest mieszkanie, telefon też mam.
Ash poszedł z markerem i napisał mi na przedramieniu swój numer i poszedł do pokoju. Idiota.  Nie zadzwonię do niego, albo zadzwonie tylko w razie jakiegoś wypadku i tylko kiedy moja przyjaciółka nie będzie obdierała. Wklepałam szybko numer.Wyszłam z domu i otworzyłam garaż. Moje autko stało obok jakichś Mercedesów itp.  wyjęłam kluczyki z tylnej kieszeni spodni. Nie wiedziałam nawet, że mam tam taką kieszeń. Nie ma to jak moje spodnie. Samochód szybko odpalił. Wyjechałam na ulice LA. Szersze niż koło mojego starego. Wysokie budynki. Było bardzo spokojnie. Widziałam napis HOLYWOOD. Tam pojadę najpierw. Byłam pod górką z napisem. Ide na spacer. Trochę bałam się że mój gruchot nie podjedzie. Zablokowałam go, wzięłam telefon i zaczęłam wspinać się po zboczu. Musiałam przemyśleć trochę spraw. Wszystko było dla mnie nowe. To, że kogoś interesowało co robie, że JA kogoś interesuje. Nie wiedziałam co o tym myśleć. W tym tygodniu tyle się działo. Poznałam moich idoli. Miałam mały wypadek samochodowy. Były moje osiemnaste urodziny. Moja mama jest w śpiączce, a tata...tata...nie żyje. Usiadłam na śniegu koło litery L. Było mi troche zimno, ale nie przeszkadzało mi to. Spodnie zaczęły mi przemakać. Myślałam o tym co się stało. Kilka razy płakałam. Łkałam jak małe dziecko. Wtedy łzy leciały mi po twarzy i nie chciały przestać. Chciałam poczuć ciepłe ramiona które mnie obejmują. Usłyszeć bicie serca. Poczuć ten uzależniający zapach. Już chciałam do niego zadzownić, ale nie potrafiłam nacisnąć zielonej słuchawki. Palce odmarzały mi od trzymania telefonu. Za bardzo go skrzywdziłam. Czułam to. Było mi strasznie przykro, ale powiedziałam to, a tego nie mogę już cofnąć. Niczego już nie cofnę. Wstałam. Byłam wyczerpana płaczem. Po nieudanej próbie zadzwonienia do chłopaka wyłączyłam telefon. Było mi wszystko jedno czy ktoś do mnie dzwoni. Przecież oni nawet mnie nie znają. Dookoła było strasznie ciemno. Wyszłam przed napis. Na śniegu widziałam świeże ślady. Nikogo nie słyszałam, ale ten ktoś pewnie słyszał mnie. No cóż. Nieważne. Pewnie ktoś też chciał posiedzieć w samotności. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam powoli zchodzić ze zbocza do mojego samochodu. Patrzyłam się na panoramę miasta. Było piękne. Jasne światła. Wieżowce i małe domki. Uśmiechnęłam się. Jednak przeprowadzka do Miasta Aniołów była dobrą decyzją. Dalej schodziłam po zboczu. Byłam już troche dalej od napisu. Troche wolno mi szło, ale co ja poradze, że jest ślizko? Stanęłam stopą kawałek dalej i nie trafiłam na żadne oparcie. Ześlizgnęłam się i upadłam na twarz. Miałam śnieg we włosach i pod ubraniem. Starałam się wstać, ale trochę się orbróciłam i przekoziołkowałam na dół. Chciałam wychawmować. Jakoklwiek. Miałam poszarpaną kórtkę. Spodnie w strzępach. Ręce łapały się kamieni które podnisiły się z ziemi i spadały. Nie potrafiłam się zatrzymać, a moje autko było coraz bliżej. Bliżej. Uderzyłam w nie głową. Zaćmiło mi przed oczami, ale dałam radę wyciągnąć telefon i wybrać numer Ash'a. Kiedy odebrał szepnęłam
-Hollywood - i zemdlałam.
*Po wyjściu Cat, znaczy perspektywa Ash'a*
Cat odjechała. Damn... Mogłem ją zatrzymać. Do cholery jasnej. A jak sobie coś zrobi? Cholera jasna! Co ja moge zrobić? Chodziłem po mieszkaniu i myślałem. Zadzwonić do Andy'ego? I tak za 10 min powinien tu być. Natasza będzie wiedziała gdzie jest jej przyjaciółka. Zadzwonił dzwonek. Super! Chłopacy przyszli wcześniej. Otworzyłem drzwi.
-Andy ty... Emmmm.... Hej JuJu! - wpuściłem Juliet do domu- nie masz kluczy?
-Nie. Andy swoje zgubił i dałam mu własne - przywitaliśmy się przytulasem. Zabrałem jej kurte i powiesiłem na wieszaku.
- Dzięki. Ash? Gdzie są wszyscy?
- No na próbie. Andy o niej zapomniał, jak to on.
- Ohh... I przy okazji umówił się ze mną na godzine temu - zaśmiała się.
To jest dopiero poczucie chumoru.
-To jak? Oglądamy jakiś film?
- Ja raczej czekam na Andy'iego. Powinien być tu za pięć minut.
- A to podobno ja z nim jestem!
- Ja czekam bo potrzebuje od niego numeru telefonu.
- Do kogo? - zainteresowała się dziewczyna
- No znaczy, nawet nie od Andy'ego, tylko ten..no...od- wtedy wpadła cała grupa roześmianych muzyków, zagłuszając ostatnie słowa.
- Andy! Do cholery jasnej! A poinformować mnie o próbie to nie łaska! - krzyknęła na wokalkste. Za nim stała Natasza. Była niższa o dobre dziesięć centymetrów.
-Ash? Gdzie jest Cat? - podeszła do mnie dziewczyna uciekając
- Emmm. Wyszła - troche się plątałem- masz do niej numer na komórke?
Natasza podyktowala mi numer a ja zadzwoniłem. Za pierwszym razem odczekałem aż do skrzynki glosowej. Potem wyłączyła telefon.
- Damn.... Wyłączyła telefon.
- A gdzie jest? - wtrącił tata Jinxx
- Mówiła że jedzie do mieszkania.
- Wiem gdzie to jest. Jedziemy - Nat wydała polecenie.
Jake i CC poszli do samochodów a ja Jinxx i Nat poszliśmy do trzeciego środku transportu. Dojechaliśmu donjej mieszkania. Było zamnknięte na cztery spusty. Przeszukaliśmy okolice naszego domu i jej. LA jes dużym miastem do cholery jasnej! Było już ciemno. Siedziałem przed drzwiami, kiedy zadzwonił telefon. Odebrałem po trzecim sygnale. Chwila ciszy i nagle usłyszałem cich głos Cat.
- Hollywood.

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział VII - "Youth and Whiskey... kochanie"

Przd moimi drzwiami stał Pan Purdy
- Eeee... No dobra - wpuściłam go do tymczasowo mojego pokoju- ale o czym?
- To prawda,że nic nie jesz? - zapytał świdrując mnie tymi brązowymi oczami.
- A co cie to obchodzi? - odburknęłam, nienawidze jak ktokolwiek sie o to pyta.
- Obchodzi bo koszula w rozmiarze XS wisi na tobie jak na worku
- No i co z tego? Dobrze się czuje, kiedy jestem taka..
- Dziewczyno. To jest nienormalne - stanął przede mną i delikatnie obiął mój nadgarstek. Między jego palcami zmieściłyby sie cztery takie. Chciałam delikatnie wysunąć ręke, ale on chcycił ją troche mocniej.
- Nie puszcze cie, dopóki mi nie powiesz..
- Nenawidze swojego ciała.. Nienawidze siebie... Nie widziałeś co sobie robiłam... Nic o mnie niewiesz...
- A nie moge się dowiedzieć?
- Nawet cie nie znam. Nie powiem ci nic o sobie. I tak dzisiaj dowiedziałeś sie za dużo.
- Co jeszcze sobie robiłaś- facet był zupełnie poważny, nie chciałam mu nic mówić, ale jego świdrujący wzrok i szczery głos przekonały mnie.
*Perspektywa Ashley'a*
Dziewczyna delikatnie się ode mnie odsunęła i odwróciła tyłem. Byłem prawie przerażony. Kiedy trzymałem jej nadgarstek bałem się, że kiedy chwyce go troche mocniej to złamie jej ręke. Catrina zaczęła zdejmować koszule. Nie wiedziałem o co jej chodzi dlatego automatycznie usiadłem na łóżku. Ona obróciła się i wtedy TO zobaczyłem. Jej brzuch był pokryty delikatnymi kreseczkami. Myślałem, że takie dziewczyny nigdy się nie śmieją, ani nie uśmiechają, ale ona wywróciła mój świat do góry nogami. Podniosłem się i podszedłem do niej.
- Dlaczego?
- A czemu ludzie to robią? Nie chcą krzywdzić innych, są zbyt emocjonalni, biorą wszytsko do siebie i trzymają to w środku, i przelewają ból psychiczny na delikatne kreski na ciele- mówiła przerażająco obojętnym głosem- dlatego. To chciałeś usłyszeć?
* Perspektywa Cat*
Delikatnie dotknął mojego brzucha. Przeszły mie ciarki. Kiedyś, ktoś mnie tak dotykał... Wróciłam myślami do TAMTEJ nocy. Było ciemno, siedziałam sama w domu i oglądałam film. Wtedy jakiś facet zapukał do drzwi. Trzęsły mi się ręce. Otworzyłam drzwi a wtedy on wszedł do mieszkania i zamknął drzwi. Nie zdążyłam chwycić telefonu żeby do kogoś zadzwonić. Byłam już w swoim pokoju, leżałam na dywanie wyrywając się i krzycząc. On nic sobie z tego nie robił. Zdarł ze mnie ubranie i zaczął jeździć ręką po moim ciele, delikatnie zmysłowo. Nie chciałam tego, ale mój oddech przyspieszył. On to zauważył. Nagle poczułam rozdzierający ból w podbrzuszu. To było nie do wytrzymania. Wiłam się pod nim i płakałam.
- Ej.. Czemu płaczesz- Ashley przywołał mnie do żeczywistości
- Nigdy Więcej Mnie TAK Nie Dotykaj -
- Ktoś kiedyś ci coś zrobił, a ty zamknęlaś to w sobie. Żyj jak chcesz, ale nigdy więcej nie rób sobie krzywdy - powiedział i wyszedł. Tak po prostu wyszedł. Wtedy obiecałam sobie, że nigdy się nie zakocham. Nigdy. Nie ważne w kim i kiedy. Założyłam koszule i poszłam do łazienki. Znowu czułam się brudna. Tak jak tamtej nocy. Po tym ukryłam plamki krwi wylewając na nie kawe. Weszłam do gigantycznej wanny i leżałam jakgdybym miała już nigdy z niej nie wyjść.
- Emmm... Cat? - usłyszałam znów jego głos - gdzie jesteś?
Szybko wyszłam z wanny i stanęłam w drzwiach od łazienki owinięta w ręcznik.
- Czegi jeszcze chcesz? Dowiedzieś kto mi to zrobił? Nie wiem... Wyciągnąć ze mnie coś jeszcze? Zrobić to samo? - przy ostatnim zdaniu upadłam na podłoge i zaczęłam płakać- Nigdy więcej nie chce czegoś takiego rozumiesz? NIGDY! - patrzyłam mu prosto w oczy i widziałam troskę.
- Chciałem cię przeprosić. Może cie nie znam, ale czuje się odpowiedzialny bo spotykamy się po raz drugi a ty wypłakujesz mi to co trzymałaś w środku przez kilka lat. Nigdy nie skrzywdziłbym kobiety. Nieważne jak, ale nie potrafiłbym rozumiesz?
Ashley uknęknął przede mną i mnie przytulił. Wtuliłam się w niego. Był ciepły, przez cieńką czarną koszulke jaką miał na sobie czułam, że jego mięśnie są delikatnie napięte. Słyszałam miarowe bicie jego serca i ten dźwięk powoli mnie uspokajał. Przestałam płakać i słuchałam. Miarowe, troche przyspieszone bicie serca. Cichy prawie niesłyszalny oddech. Zapach który ostatnio stał się moim narkotykiem. Czymś co odrywało mnie od nueszczęścia i przeszłości. Delikatna ręka gładząca moje plecy. Ciepłe ręce obejmujące moje chude ramiona. Byłam bezpieczna. Po raz pierwszy od trzech lat czułam się zupełnie bezpieczna. Siedzieliśmy tak kilka minut. Nie chciałam się odsuwać od tego bezpieczeństwa, ale byłam zupenie naga. No... Poza ręcznikiem, który właśnue został ściągnięty przez uciekającego Devianta. Zamknął za sobą drzwi i zwiał. Szybko ubrałam bielizne i tę cholerną koszulę i pobiegłam za nim, po schodach i prosto do kuchni.
- Aaaaashleyyyyyy!!!! W tym momencie jesteś martwy- wrzeszczałam. Chłopak trzymał przed sobą biednego CC'ego który dalej miał w rękach resztki naleśnika.
- Ostatnie słowo Devianta?
- Youth and Whiskey... Kochanie. Ślucznie wyglądasz nago.
I przy akompaniamęcie tych słów do kuchni weszła reszta kochanego zespołu
- Jejaa.. Ash. Mogłeś poczekać z rozbieraniem do wieczora- mrukną wokalista zabierając CC'emu ostatniego naleśnika.
- To było moje!- nagle na stole znalazła się paczka z mąką i tak CC rozpoczął bitwe na mąke. Wszyscy się rzucali. Czasami udało na się kogoś trafić a jak nie... To trafialiśmy w najróżniejsze sprzęty kuchenne. Lodówka, mikrowela, ekspres do kawy, szafki etc. Skończyło się gdy telefon Andy'ego zaczął po raz setny wygrywać dzwonek
- Może lepiej odbierz? - zaproponował Jinxx
- No ok.. Tak... Coooo?? A to nie jutro... Emmm.... Kogo mam zabrać?... Ale nie wszystkich?..... Ale ... No dobrze będziemy za 10 min
- Co się stało?- zapytałam
- Emmm... Zapomniałem o pròbie. Idziemy bez Ash'a bo jego partia jest już idealnie wyćwiczona.
- Ha! Widzicie chłopaki! Staaaram się i co? Widać efekty- zaczął cieszyć się jak dziecko basista.
- W związkach ci jakoś tak dobrze nie idze - odpyskował mu Jake
Zaśmiałam się, widać pan Purdy miał problem z związkami.
- Dziewczyny idzecie z nami? - zapytał na wychodnym Jinxx
- Ja tam moge iść, tylko nie wiem czy Cat chce paradować w samej koszuli po LA.
I tak zostałam w domu sama z Deviantem.
- Chcesz oglądać jakiś film?- zapytał dobrodusznie
- A możesz pouczyć mnie grać na basie?
- Jasne chodź.
Poprowadził mnie do drzwi znajdujących się tuż obok wejścia do mojego pokoju. Było tam wszystko. Od wszystkich zodzaji gitar klasycznych przez zwykłe elektryki aż po czterostrónowe basy. Byłam nimi zachwycona. Ashley zdiął PornBas'a ze ściany i podłączył do wzmacniacza. Usiadłam i przejęłam od niego gitare. Była piękna. Zmysłowa. Teraz trzymając bas w rękach zrozumiałam dlaczego Ashley powiedział, że bas jest jak kobieta. To był jedyny trafny opis. Delikatnie trąciłam struny palcami. Idealny niski dźwięk. Zobaczyłam, że Ash siada za mną. Jego pierś idealnie przylegała do moich pleców a oddech łaskotał mi kark. Nasze ręce pokryły się przy strunach. Ashley Purdy uczył mnie gry na basie. Rozmawialiśmy o wszystkim jak starzy znajomi. Przy każdym wypowiadanym przez niego słowie jego oddech delikatnie muskał moją szyję. Opierałam się o niego, dopasowując nasze ciała. Szybko zrozumiałam podstawy gry i przeszliśmy do części praktycznej czyli nauki piosenek.
- Co chcesz umieć?
- Youth and Whiskey? - zaproponowałam a basista spełnił moją propozycje. W czasie trzy godzinnej nauki umiałam już grać pierwszą zwrotkę.
- Koniec na dzisiaj dobrze? - zapytałam. Palce bolały mnie jak jasna cholera!
Odstawiłam gitarę i wróciłam.na miejsce przed Ash'em, od delikatnie mnie objął i drażniąc oddechem kark szepnął mi do ucha
- Należy mi się jakaś nagroda?
***
I co na to powicie?? Ha!!

Rozdział szósty-" I jestem w jakiejś cholernej willi"

Ten mam nadzieje wam się spodoba xD no i wymyśliłam jeden parring z Cat i drugi dla Nataszy :3 zapewne już to ogarneliście :3 szkoda że było tak mało komentarzy pod poprzednim rozdziałem :c
***
Strasznie napierdalała mnie głowa jabym miała kaca. Nie wiedziałam gdzie byłam, ale... Poczułam naleśniki. Nie byłam głodna ale te ładnie pachniały. Wtedy otworzyłam oczy i zobaczyłam piękny sufit. Pokryty konstelacjami gwiazd. Ciekawe gdzie byłam? Bo na pewno nie tam gdzie myślałam, że jestem! Ale... Chwileczka! Zasnęłam w objęciach największego kobieciarza w historii dziejów. Przynajmniej moim skromnym zdaniem tak było, ale jeśli... Jestem tu gdzie myśle, że jestem... to jestem najszczęśliwszą osobą na ziemi. Podniosłam się i rozejrzałam po pomieszeczniu. Gigantyczne, jakbym byłam w jakiejś cholernej willi. Chwileczka... Ja jestem w jakiejś cholenej willi, jestem także bez spodni i jakiegokolwiek okrycia wierzchniego czyli w samej bieliźnie. Ciekawe co tu się wydażyło bo tych czasów to ja zupełnie nie pamiętam. Znalazłam na podłodze czarny jedwaby niezakrywający zbyt wiele szlafrok. Nic innego tu nie było, a paradowanie pod kołdrą byłoby ostateczną koniecznością. Wysunęłam się delikatnie z pokoju. Byłam na strasznie długim korytarzu prowadzącym do schodów. Było 7 par drzwi. Razem z moimi. Nie pasowało mi coś. Jeśli jestem w willi BVB a członków jest pięciu więc... Po co jeszcze dwie pary drzwi?!?!? Powoli ruszyłam w stronę schodów. Oglądając to miejsce, ciemna podłoga idealnie kontrastująca z jasnymi ścianami, na których wisiały plakaty. Kiss, Montley Crue i oczywiście plakaty BVB. Usłyszałam, że ktoś na dole biega i się śmieje. I przy okazji wbiega po schodach prosto... Na mnie. Ja to mam jednak szczęście bo wylądował na mnie nie jak kto inny niż nasz Deviant.
- Ej chłopaki! Wstała nasza księżniczka- krzyczał Ash i spojrzał na mnie a ja oblałam się pięknym rumieńcem. Leżałam prawie naga pod Deviantem w jego własnym domu. Nic nie mogło mi upiękrzyć już i tak pięknie rozpoczętego poranka.
- Emmmm... No... Ten.... Żeeee... - zaczął plątać się chłopak pomagając mi wstać i wciskając do ręki za dużą koszule. Zabrał mi szlafrok a ja wcisnełam prowiziryczne nakrycie na swoje chude ramiona i wyszłam na spotkanie mojego ukochanego zespołu. Wszyscy stali na schodach razem z Nataszą obejmowaną przez wolakistę. Spojrzałam na nią
- Czemu czuje się niedoinformowana?
***
* Perapektywa Nat, czyli to co działo się PO zaśnięciu naszej kochanej Catriny*
Ashley wniósł Catrinę do ich busa.
- Emmm... Pojedziesz z nami? - zapytał troche zamieszany wokalista.
- Jasne, pojade z nieznajomymi- mruknęłam, ale jednak skierowałam się w strone pojazdu.
- A jednak nie jesteśmy nieznajomymi? - spytał z głupawym uśmieszkiem
- Jesteście di cholery najzajebistrzymi muzykami na świecie - zaczełam podskakiwać jak idiotka
- Jesteś wariatką wiesz? Wsiadaj, bo zamarzniesz
Wykonałam polecenia. Catrina spała na jedynej wolnej kanapie. Wszyscy popijali trunki typu Jack Daniels lub zwykłe piwo. Byłam w szoku ale usiadłam przy nogach mojej przyjaciółki. Chciałam się rozejrzeć ale widok przysłonił mi niebieskooki. Zaczeliśmy rozmawiać i tak to się skończyło, że wiedzieliśmy o sobie wszystko. Andy obejmował mnie po przyjacielsku gdy Cat stała na schodach. Sama lepsza nie była. Prawie naga w koszuli basisty, która wisiała na niej jak na stojaku.
- Czemu czuje się niedoinformowana?
- Wiesz ja nie stoje tu prawie naga - cały zespòł zaśmiał się, zeszliśmy na dół posprzątać bałagan stworzony bitwą na jajka i mąkę. Przy okazji wszyscy się sobie przedstawili.
* Perspektywa Cat*
Pierwszy podszedł do mnie CC
- Hejka, jestem Christian, ale mów mi CC - chciałam mu coś odpyskować ale zaczął do mnie mówić Jeremy
- eee... Jinxx, znaczy Jeremy... Ech... Nazywaj mnie jak chcesz - przytulił mnie na przywitanie i akurat w tym momęcie zszedł pan Wielki Kowboj, podszedł do mnie a ja podziwiałam jego tatuaż OUTLAW.
- Ashley, chyba największy zboczeniec tutaj
- To akurat widziałam przy schodach- delikatnie odsunęłam się od niego zawstydzona. W końcu facet widział mboe w bieliźnie!!
- Jake, miło mi- uścisnął mi rękę gitzarzysta
- Cat, i dzięki za miejsce do spania.
- To raczej Andy'emu powinnaś dziękować, Natasza namówiła go żeby nie oddawał Cię pod opiekę pana Purdy'ego bo dziewictwa nie chcesz jeszcze stracić - ostatnie słowa wyszeptał mi delikatnie do ucha, a ja poczułam ciarki na karku od jego oddechu. Jednak parsknęłam śmiechem. Ja i Ashley? No chyba ich nieźle pogieło.
- Ekhheee.... - sugestywnie odchrząknąl wokalista- ja też bym chciał się przywitać
- Ależ witaj- odsunął się Pitts
- Andy Biersack, wokalista zespołu...
- Black Veil Brides - wykrzyknęli chłopacy.
- Emmm... A ja mam pytanie... CO DO JASNEJ CIASNEJ ROBIE W WILLI Z BVB I CZEMU BUDZE SIĘ TU PRAWIE NAGA, A MOICH UBRAŃ NIGDZIE NIE MA - wrzeszcałam na jednym oddechu. Nigdy nie wiedzialam że człowiek może powiedzieć tyle na raz.
- Zanęłaś na rękach u Ash'a, a twój nowy dom został troche zdewastowany w nocy, więc bezoieczniej było tutaj. A co do stanu twojej garderoby to pierze się, bo nosiłaś ją od tygodnia- szybko i konkretnie wyjaśniła moja przyjacióła, nie przejmując się zupełnie moim poprzednim wybuchem.
- Aha, no to co ja mam nosić
- Ładnie ci w tej koszuli- wyjaśnił Ashley
- Ale chciałabym ubrać spodnie
- Musisz chyba pomęczyć sie w samej koszuli bo z tego co widze to wszystki bedzie na ciebie za duże - wtrącił wokalista- ty coś jadasz?
- Nie, ale poprosze kawe jeśli można - odwarknęłam
Wszyscy poza Nat patrzyli na mnie i lustrowali mnie wzrokiem.
- Jezu.. Poprosiłam o kawe to takie dziwne?
- Nie, a ile słodzisz? - zapytał Jinxx
- Nie słodze, zwykła kawa z mlekiem.
Jeremy zrobił mi kawe a ja poszłam do swojego tymczasowego azylu. To, że nic nie jem to nie ich sprawa. Nawet mnie nie znają. Usłyszałam pukanie, podeszłam do drzwi i uchyliłam je przetrzymując je nogą.
- Cat... Możemy pogadać?